Odwiedziło...

sobota, 25 sierpnia 2012

Epilog


*20 lat później*

Z uśmiechem patrzyłam jak mój najstarszy syn stoi w koszulce reprezentacji Anglii. Byłam z niego bardzo dumna, ale to nie była moja zasługa, tylko Wojtka. Patrzyłam jak stoi tam na dole, był trenerem bramkarzy reprezentacji. Obok mnie siedzieli mój dwunastoletni syn i moja dziesięcioletnia córka. Mojego męża przy mnie nie było, znowu. Zapewne jest gdzieś w Japonii ze swoim zespołem. Pogodziłam się z myślą, że on jest w domu tylko na tydzień w roku. Tak naprawdę to Wojtek był moim partnerem, a Louis o tym wiedział. Bardzo bym chciała, aby to Lou, był przy mnie cały czas, ale nie mógł, lub po prostu nie chciał. Nie było go gdy William, najstarszy syn, grał swój pierwszy mecz w życiu, nie było go także gdy Tom szedł do szkoły, ani nie było go przy tym jak Libby stawiała pierwsze kroki. Powiedzmy prawdę, nie było go przy żadnym ważnym wydarzeniu, w moim życiu, czy w życiu naszych dzieci. W sumie najmłodsza córka, nie była jego, ale chyba nawet sam o tym nie wiedział. Widział ją góra dziesięć razy w życiu. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Wojtek dawał mi szczęście którego Loui mi nie dawał, w sumie byliśmy ze sobą ze względu na dzieci, bo uczucia tu dawno wyparowały. Bałam się sobie przyznać, ale tęskniłam za czasami, gdy mogłam z nim normalnie pogadać, choćby przez Skype, czy telefon. Jedyna osoba z którą utrzymywałam ciągły kontakt i była związana z chłopcami to Julie, żona mojego brata. Ona była moją przyjaciółką, wiedziała o Lib, widziała też jak Louis mnie rani tym swoim postępowaniem. Mówiła mi także o tym, że Loui wrócił do El, to znaczy wrócił jak wrócił, na tyle, aby nikt nie wiedział o nim, oprócz najbliższych przyjaciół. Elżunia spodziewała się z nim dzieciątka. Wciągnęłam policzki i postanowiłam, że dłużej tak nie będzie, za pół roku wraca mój mąż, wtedy się z nim rozprawię na dobre.

*Pół roku później*

Patrzyłam się jak Louis gada z El i na rękach trzyma ICH dziecko. Myślał, że ich nie widzę. Weszłam pomiędzy nich.
- A więc, to tak wygląda. – Louis próbował mi przerwać. – Nie, Louis jeśli jesteście szczęśliwi to dobrze. Ja z tobą nie jestem od dawna szczęśliwa. Chce rozwodu, bo na tym świecie jest osoba która daje mi radość z życia. Libby to jego córka, nie twoja. Mam nadzieję, że będziecie szczęśliwi. – Po tym podeszłam do Wojtka i złożyłam na jego ustach pocałunek.
- Kocham cię, kocham i nigdy nie przestanę. Skończyłam z Louis’em.
- Weźmiecie rozwód ?! – Pokiwałam głową. – Czyli to znaczy, że musisz się przygotowywać do kolejnego ślubu. – Uśmiechnął się i pocałował mnie jeszcze raz. Gdy on to robił czułam motyle w brzuchu, czułam, że pasuje do tych ramion, że w nich chcę przeżyć resztę życia. Popatrzyłam w górę i jeszcze raz pocałowałam Wojtka, to był taki pocałunek przytwierdzający wszystko i oddający całe uczucie jakim go darzę.


_________________________


Dedykuję Julce, Gabi oraz drugiej Gabi mam nadzieję, że wam się podobało. 
Gdyby nie wy sądzę, że długo bym nie pociągnęła.


Nie pisałam tego Epilogu długo, nie wyszedł on taki jak go sobie planowałam.
Nic w tym opowiadaniu tak nie szło jak chciałam.
Marzyłam o długim opowiadaniu, o częstych zwrotach akcji.
Miało być dużo papierosów, alkoholu i sex’u, a wyszła kolejna cukierkowa bajeczka.
Mam nadzieję, że moje inne blogi będą… kompletnie inne od tego.
Są też o innej tematyce.
O piłce nożnej.
Tutaj też się pojawiła, bo gdyby jej nie było nie napisałabym nawet kawałeczka.
Kiedy jeszcze ktokolwiek to komentował to pisałam, potem było byleby szybciej.
Nie dbałam o błędy, o długość tylko o wydarzenia, o przyspieszenie akcji.
Krótko mówiąc zjebałam.
Nigdy sobie tego nie wybaczę, jestem strasznie zła.
Jeśli wam się podobał lub nie to napiszcie komentarz.
Jeśli piszesz na anonimie podpisz się.
Jeśli ci się nie chce to błagam skomentuj i tak.
Nie ma weryfikacji obrazkowej więc to tylko wymaga naskrobania kilku słów.
Nie wymagam dobrej oceny, możesz mnie zjebać z góry na dół.
Wszyscy którzy czytali tego bloga KOMENTUJCIE !
Więcej nie pojawi się tu żaden post, chyba ,że pod tym będzie 100 komentarzy OD RÓŻNYCH OSÓB.
Wtedy tu wrócę, ale wiem, że tej liczby nie będzie, więc nie musicie się martwić, sądzę, że nikt tu mnie więcej nie zobaczy.
Dziękuję za 9040 wejść
Dziękuję za 21 obserwatorów
Dziękuje za 155 komentarzy.
To było coś co kochałam.
TERAZ ZNAJDZIECIE MNIE NA INNYCH BLOGACH :

sobota, 18 sierpnia 2012

13. Get Loose

* PÓŁ ROKU PÓŹNIEJ*

Wstałam z naszego wspólnego łóżka i się ubrałam. Stanęłam i patrzyłam przez okno na rozwijające się się rośliny. Nagle poczułam jak na moim brzuchu, który już nie był mały, mój narzeczony kładzie ręce.
- Pamiętasz jak wtedy siedziałaś na tej ławce ? 
- Jasne, a ty podszedłeś do mnie. Nie myślałam, że ułożę sobie życie po tym wszystkim. - Wspięłam się na palce i złożyłam pocałunek na ustach bramkarza.
- Pamiętaj, że dzisiaj wieczorem wychodzimy. - Powiedział po czym wziął torbę i wyszedł na trening, posyłając mi i brzuszkowi całusy. Kiedy wtedy wyznałam prawdę Wojtkowi nie myślałam, że się w nim zakocham i będziemy tworzyć taką parę, a od miesiąca jest moim narzeczonym. Wzięłam do rąk zapakowany prezent dla mojego skarba. Czasem miałam dość tego, że Wojtek spędzał dużo czasu na treningach, ale zawsze mi to wynagradzał i cały wolny czas poświęcał mi. Często próbowałam go wypchnąć, żeby poszedł gdzieś z kolegami, ale mówił ,że spędza z nimi dużo czasu na treningu i chce mi poświęcić to co ma wolne.

*retrospekcja*

- Wojtek to jest Summer, moja przyjaciółka. - Powiedział Jay
- Miło mi. - Wojtek pocałował moją dłoń, a ja czułam jak się zaróżowiłam. - Może zatańczymy ? 
- Oczywiście. - Dałam się zaprowadzić na parkiet. Jego dłonie spoczęły na mojej talii, a moje na jego szyi, i tak kołysaliśmy się w rytm muzyki. 

*następna retrospekcja*

- Wiesz co kocham cię. - Powiedział Wojtek i klęknął przede mną na jednym kolanie. - Summer Malik, uczynisz mi ten zaszczysz i zostaniesz w przyszłości moją żoną ? - Moje oczy były jak dwu pensówki.
- Tak. - Założył mi pierścionek na palec i wstał. Wtedy rzuciłam się mu na szyję.

*koniec retrospekcji*

Ubrałam się i uczesałam w koczek, po czym wyszłam z łazienki.
- Ślicznie wyglądasz. - Szczęsny mnie pocałował, po czym wziął za rękę i poszliśmy do samochodu. Pojechaliśmy do jakiejś restauracji, gdzie byli wszyscy koledzy Wojtka z klubu.
- Hej Summer. - Podszedł do nas Theo.
- Hej Theo. - Przytuliliśmy się.
- Co tam słychać, widzę ,że ciąża dobrze ci służy. - Zaśmiałam się.
- A no służy, służy. Jak widać. - Wtuliłam się w Wojtka. Siedzieliśmy tak i śmialiśmy się. Około północy wróciliśmy do domu. Wszystko skończyło się na sex'ie. 

________
I oto ostatni rozdział. Epilog bedzie po 15 komentarzach. Będę czekać nawet pół roku na to. 

12. undone

*2 miesiące później*

Wracałam właśnie ze studia, kiedy zobaczyłam ,że w naszych oknach pali się światło. Zapłaciłam szybko taksówkarzowi i pobiegłam na górę. Wpadłam do domu.
- Loui !
- Summer. - Podbiegłam do niego, a on mnie złapał i okręcił dookoła własnej osi, po czym pocałował w usta. - Stęskniłem się.
- Ja też tęskniłam Lou. A gdzie reszta ?
- Rozpakowują się. - Chciałam iść na górę, ale Louis zatrzymał mnie, łapiąc za rękę. - Chciałbym, żebyś teraz mieszkała ze mną w pokoju. Pokiwałam głową i szybko pobiegłam na górę, przywitałam się z chłopakami. Z pokoju Niall'a zabrałam swoje rzeczy i przeniosłam się do pokoju Louis'a. - Właście to gdzie byłaś ? - Spytał się pasiasty wchodząc to pokoju.
- Emm... u chłopaków. - Musiałam skłamać.
- Aha to dobrze, że się przynajmniej nie nudziłaś kiedy nas nie było.- Uśmiechnął się a ja odwróciłam twarz, bo było mi głupio ,że okłamywałam go. Jutro idę przesłuchać piosenki i coś zmienić jakby nie podobało mi się. Rozpakowałam rzeczy i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i się ubrałam w piżamkę. Wyszłam z łazienki i położyłam się w łóżku Lou. Tamten po chwili wyszedł też z łazienki i położył się obok mnie. Pocałowałam go w nosek i się szybko obróciłam, a on mnie przyciągnął do siebie.
- Ej nie ma tak. - Pocałował mnie usta, tak cholernie namiętnie.
Rano poczułam jak Louis jeździ ręką po linii mojego kręgosłupa, przygryzłam wargę i odwróciłam się do niego i złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach.
- Jesteś niesamowita. - Powiedział i mnie pocałował jeszcze raz.
- No ja wiem, wstałam i się zaśmiałam. Poszłam do łazienki i ubrałam się. Potem dałam całusa w usta, leżącemu na łóżku Louis'owi.
- Ja wychodzę Lou. Mam kilka rzeczy do zrobienia. Pa.
- Pa kochanie, ja idę potem z chłopakami na wywiad.
- Ok. - Pomachałam mu i wyszłam. Zamówiłam taksówkę i pojechałam do studia. Przesłuchałam wszystkie nagrane kawałki i na koniec lista 15 wyglądała tak :
1. Jar Of Hearts
2. Undone
3. Domino
4. Just A Dream ft. Sam Tsui
5. Stupid Hoe ft. Nicki Minaj
6. We Found Love ft. Calvin Harris
7. Let's Go ft. Calvin Harris
8. Wonderland
9. Wonderwall
10. End Up Here
11. The A Team
12. How We Do
13. Someone Like You
14. Moments
+15. Glad You Came ft. The Wanted
Siedzieliśmy przed telewizorem i patrzyliśmy na stację MTV. I zaczęło się. Siedziałam jak na szpilkach, ale teledysk nam świetnie wyszedł. Tylko na końcu ten pocałunek z Nathan'em. odwróciłam w tym momencie głowę.

*2 miesiące później*

Od kąd chłopcy dowiedzieli się, że podpisałam kontrakt i inne rzeczy nie odzywają się do mnie, nawet Louis. Zresztą ostatnio nie idzie się ze mną dogadać, jestem ciągle senna, zmęczona, boli mnie głowa, mam nudności i nawet czasem wymiotuje.
- Przesuńcie się. - Powiedziałam do chłopaków i pobiegłam do toalety. Mam dość już tych wymiotów. Nagle doszło coś do mnie. Ukryłam twarz w dłoniach. Byłam w ciąży, nie miałam przecież miesiączki. Wpadłam na górę i spakowałam swoje rzeczy po czym bez słowa wyszłam z domu. Usiadłam na ławce przed naszym apartamentowcem i się rozpłakałam.
- Summer ? - Usłyszałam znajomy głos. - Co się stało ?
- Wojtek ja jestem w ciąży. - Wtuliłam się w zdziwionego chłopaka, a on mnie po chwili objął.

_______________

No i jest przedostatni ! Ha Ha Ha ! Jeszcze 13 i Epilog : ) Nie ma komentarzy, nie ma długich rozdziałów. Coś za coś. Dlatego blog jest powoli zakończany.

środa, 15 sierpnia 2012

Chapter 11. Wonderwall

Weszłam na salę i usiadłam w kącie.
- Dobrze, tak więc teraz wybierzemy kilka osób które zagrają w teledysku.- Wstaliśmy i zaczęliśmy tańczyć wskazany układ, starałam się go tańczyć jak najgorzej się da, bo raczej głupio by było gdybym tam wbiła i okazało się ,że mam grać główną postać i oprócz tego tańczyć. Wybrali tą 9 dziewczyn i zajęcia się skończyły. To znaczy dla mnie i dal innych nie wybranych. Przebrałam się w poprzedni strój i wyszłam. Sprawdziłam godzinę, była 15. Poszłam do jakiegoś baru chińskiego i zamówiłam sobie jedzenie. Potem wróciłam do domu, gdzie wzięłam prysznic i przebrałam się. Gdy usiadłam sobie przed telewizorem zadzwonili chłopcy. W sensie The Wanted.
- Czego dusza pragnie ?
- Robisz coś dzisiaj ?
- Nie, leżę na kanapie i się nudzę.
- To wbij do nas, to pooglądamy mecz i ogólnie będzie spoko.
- Okej, Jay możesz po mnie przyjechać bo mi dupy ruszać za bardzo nie chce.
- No spoko młoda, będę za jakieś pół godziny.
- To do zobaczenia. - Uczesałam się i do kieszeni włożyłam telefon, papierosy i zapalniczkę. Zamknęłam drzwi i zeszłam na dół gdzie wypaliłam szluga. Kiedy wyrzuciłam niedopałek podjechał Jay.
- Siemanko. - Przywitałam się z nim i wsiadłam do jego samochodu.
- Hej, co to dzisiaj za strój ?
- Czy ja muszę się ubierać w jednym stylu ? - Spojrzałam się na niego unosząc brew.
- Nie no, oczywiście, że nie.
- Kto gra tak w ogóle ?
- Arsenal z Bayernem.
- To będzie ciekawy mecz. - Dojechaliśmy do nich i weszłam do do dużego pokoju, gdzie doznałam szoku. Meble było odsunięte pod ściany a na środku leżały materace, a obok nich stała lodówka z piwem i colą. - Niezłe przygotowanie.
- Niezłe ! Jak możesz Summer, ranisz nas. - Powiedział wchodzący Max udając ,że płacze.
- Wybacz mi !Nie wiedziałam ,że jesteś taki wrażliwy. - Powiedziałam z sarkazmem.
- No nie jestem, ale laski na to lecą. - Powiedział szczerząc się, ja za to wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem.- Ej no z czego się śmiejesz ?
- Z niczego. - Powiedziałam z kamienną miną. - Za ile zaczyna się mecz.
- Za... właściwie to już. - Powiedział Jay. - CHŁOPAKI MECZ. - Wydarł się.
- Następnym razem ostrzeż mnie, że będziesz się drzeć.
- Okej. - Powiedział i się uśmiechnął. Ułożyliśmy się na materacach wygodnie, a ja wzięłam do rąk puszkę coli, jednak kiedy pokazali bramkarza Londyńskiego klubu puszka wypadła mi z rąk. Spojrzałam się na chłopaków.
- JAK ON SIĘ NAZYWA ?!
- Kto ?
- BRAMKARZ ARSENALU !
- Szczęsny. Wojtek. Jest spoko.
- Wy go znacie ?
- A no. - Powiedzieli
- Macie mnie z nim poznać ! To nie jest prośba tak btw, tylko rozkaz moi kochani. - Powiedziałam odwracając się w stronę telewizora.
Trzymałam kciuki za Wojtka, mecz skończył się jak na razie remisem,a teraz pozostały karne. Nagle usłyszałam tak dobrze znane mi Wonderwall, które miałam ustawione za dzwonek.
- Halo ?
- Hej Sum.
- Lou ! - Prawie pisnęłam.
- Mała, mam złe wieści. Trasa się trochę przedłuży, więc wracamy za dokładnie 2 miesiące.
- Szkoda, dobra ja. - Przerwał mi dziki wrzask chłopaków. Poleciałam do telewizora i nie mogłam uwierzyć w to co widziałam. - TAK ! Arsenal wygrał !  No właśnie ja kończę.
- To dobrze ,że Arsenal wygrał, ja kończę mała. Pa
- Pa Louis. - Rozłączyłam się i dołączyłam do chłopaków którzy skakali w kółeczku.

wtorek, 14 sierpnia 2012

Ważne !

Piszę jeszcze dziesięć rozdziałów.
Ponieważ ostatnio raczej nikt tego nie czyta.
Pojawi się tu jeszcze dziesięć rozdziałów aby zakończyć :D
Nie do końca tak jak chciałam, ale będzie ładnie.


Dlaczego kończę ?
Skończyła się fascynacja 1D.
Kocham coś innego.
Chce pisać o tym bloga ; )
Zrozumcie mnie ;3

Mam nadzieję, że wam się spodoba zakończenie :D

czwartek, 9 sierpnia 2012

Info

ZAPRASZAM NA NOWEGO BLOGA PROWADZONEGO Z PRZYJACIÓŁKĄ !

http://national-mannschaft-story.blogspot.com/

pamiętajcie -http://national-mannschaft-story.blogspot.com/

I jeśli macie jakieś pytania to - http://national-mannschaft-story.blogspot.com/

Chapter 10. Part II


*Kilka/ Kilkadziesiąt chwil później*


- Jay pomóż mi, bo przecież trzeba ich zabrać stąd, czyż nie ?
- No przydałoby się, ja wezmę Shivę i Tom'a , a ty weź Max'a i Nathan'a okej ?
- No ok. - Posłałam mu uśmiech. Jako jedyny z piątki chłopaków nie był zalany w trupa. Gdy objęłam chłopaków w pasie a oni ledwo kontaktując uwiesili się na mnie jęknęłam.
- I pomyśl co ja mam, jak zazwyczaj to ja nie piję i całą czwórkę muszę transportować.
- Współczuje ci. Z nimi to chyba jak z dziećmi.
- Jak dostaną vódkę do ręki, to nie sposób im ją odebrać.
- Zauważyłam.
- Ale ty wypiłaś tego syfu chyba z pięć kieliszków, a nie jesteś zalana, ba nawet mówisz normalnie.
- Ma się tą mocną głowę. - Uśmiechnęłam się cwaniacko. 
- Zazdroszczę ci, ja jak piję, to po dwóch już mi się język plącze.
- Ale to nie ma związku w sumie z tym czy mam ją mocną czy nie, ma związek z moją przeszłością. – Jay popatrzył na mnie pytającym wzrokiem. – Nie jestem pewna czy chcesz to o mnie wiedzieć.
- Powiedz, no proszę.
- Kiedyś, bardzo dawno temu. – Przerwałam bo trzeba było usadowić chłopaków w samochodzie. – Jak mówiłam, sto lat przed murzynami, czytaj niecałe dwa tygodnie temu, byłam, uwaga ! DZIWKĄ !. – Powiedziałam i zmierzyłam go wzrokiem.
- Ale, byłaś tak ? – Spytał się Jay
- No tak. – Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
- To wiesz, przeszłość, to przeszłość, jakoś sądzę, że nie byłaś nią bo chciałaś. Najważniejsze ,że teraz już jesteś, jakby to określić… normalna. – Zaśmiałam się.
- Ta no w sumie jestem normalna, chociaż. – Zastanowiłam się. – Nie jestem pod względem psychologicznym normalna.
- Jak spędzisz kilka dni z nami, to dopiero zobaczysz kto tu jest psychicznie nienormalny.
- Nie wnikam. – Zaczęliśmy się śmiać. Odstawiłam ich do domu i wróciłam taksówką do siebie. Kiedy weszłam poczułam się trochę dziwnie, sama w tak wielkim domu. Nie jest to do końca przyjemne. No bo kto lubi być sam ? Umyłam się i przebrałam w piżamę. Spojrzałam na telefon. Było już po trzeciej. Wsunęłam się pod ciepłą kołdrę i zasnęłam.

Zostałam obudzona telefonem. Znowu. Zabić to mało. Tylko tym razem to był Jay.
- Ja pierdole czego kurwa chcesz. – Miłe powitanie mu zgotowałam
- Mam rozumieć, że jest południe, a panna jeszcze śpi ?
- Że co ?! – W sekundzie wyskoczyłam z łóżka. – Już jest południe ?!
- A no, trochę ci się pospało.
-  No trochę, trochę. – Potwierdziłam. – Po co dzwonisz tak baj de łej ?
- Żeby spytać się czy kac morderca cię odwiedził tak jak naszą czwóreczkę.
- A no nie przyszedł. – Powiedziałam smutnym głosem. – Dobra ja kończę, bo mam za dwie godziny trening. Pa, do zobaczenia jutro.
- Tak, jutro o ósmej bądź pod studiem, bo przecież teledysk sam się nie nagra.
- Nie ? – Spytałam się smutno. – No nic, trudno. Pa ! . Rozłączyłam się. Poszłam do łazienki i wybrałam sobie ubranie. Spakowałam rzeczy na trening, przebrałam się, umalowałam, uczesałam i zeszłam na dół. Nagle zrobiłam facepalm’a.
- Witaminki ! – Powiedziałam i podeszłam do lady na której stały pudełeczka. Zażyłam wszystko i popiłam to sokiem po czym zjadłam batonika. Wyszłam przed dom i akurat złapałam taksówkę, pojechałam nią na zajęcia. Weszłam do szatni gdzie się przebrałam.