Odwiedziło...

niedziela, 31 marca 2013

4. All Around The World

* tydzień później *
- Budź się śpiochu.
- CO KURWA ?! - Niall dostał w twarz - Jezu Nialler - jęknęłam - mnie się budzi i odbiega, bo to nogą, to ręką komuś pierdolnę. 
- No wiesz, jak Beliber może Belieberowi robić takie rzeczy.
- Mówiłam słodziaczku przepraszam - cmoknęłam go w policzek - za ile lądujemy ?
- Za 15 minut podchodzimy do lądowania - Louis puścił mi oczko.
- Idę się przebrać - w łazience ubrałam na siebie to i wróciłam do chłopaków.
- Serio na każdym kroku musisz podkreślać, ze jesteś Belieber ? - Spytał się Harry unosząc brew, kiedy usiadłam w fotelu, a plecak rzuciłam obok mnie.
- A co masz z tym problem 69 ? - nadałam mu takie przezwisko, bo jest cholernie zboczony.
- Wiesz co Des spadaj - a on nazwał mnie Desire, bo podobno wiele chłopaków mnie pożądało. Kiedy samolot dotknął płyty lotniska w Atlancie momentalnie pozbierałam wszystkie moje rzeczy, spakowałam je do plecaka i gdy można było wyjść opuściłam szybko samolot. Od razu tweetnełam "Ziemia obiecana !" i cyknęłam fotkę goniącym się Julie i Zaynowi.
- To co teraz do hotelu, potem na koncert, jutro wolne a pojutrze pracujecie i tak przez tydzień ?
- No ba ! - Niall zarzucił mi rękę na ramię - Beliebers łączymy się !
- YEAH ! - i z uśmiechem na ustach tylnym wyjściem opuściliśmy teren. Przed wejściem do hotelu stały fanki. Dziewczyny o dziwo również chciały mieć zdjęcie ze mną, autografy też porozdawałam. W pewnym momencie zauważyłam chłopaka, miał krótkie, czarne włosy i niebieskie oczy - Emil - wyszeptałam, ale kiedy zaczęłam się przepychać w jego kierunku zniknął.
- Effy chodź - Julie mnie objęła.
- Nie to były zwidy - szepnęłam.
- Co jest ?
- Wydawało mi się, że widziałam Emila, ale on nie żyje... .
- Nie wierzyłaś Natalie. Nie powinnaś tym razem.
- Ale co... Emil wiedział, że Atlanta to moje ukochane miasto. Powtarzałam mu to każdego dnia. A on każdego dnia mówił, że kiedyś tam będziemy razem - potrząsnęłam głową i weszłam do hotelu. Rozpakowałam rzeczy i poszłam wziąć prysznic. Następnie wyprostowałam moje blond włosy i zrobiłam kreskę eye-linerem. Ubrałam bieliznę i wyszłam z łazienki.
- Ostrzegaj nas.
- E co ? A tak, tak - dzieliłam pokój z Niallem i Zaynem. Julie miała z Harrym, a Liam z Louisem - co ubrać ?
- To - Zayn wskazał na gotowy zestaw leżący na łóżku.
- Dzięęki - przytuliłam go i ubrałam się
- Dobra ludzie, za godzinę musimy być na Philips Arenie.
- Nie denerwuj się nie Nialler. Zdążymy.

_____________________________________________


Woah. Napisałam :) Kochane nie wiem czy teraz będę mieć internet, więc no...


http://ask.fm/effy10bear
https://twitter.com/effy10bear

sobota, 30 marca 2013

3. Who You Are

Cześć, cześć. Przepraszam za zatrzymanie się, ale potrzebowałam czasu do ogarnięcia. Zmiany w bohaterach :)


_________________________________

Po około 20 godzinach jazdy dojechałyśmy na Hithermoor Road. Wysiadłam z samochodu i się przeciągnęłam. Nie żebym się zmęczyła. Spojrzałam na dom w którym teraz będziemy mieszkać.
- Mamo, ale nie mogę mieszkać w Birghton z moim bratem ? - przy słowie brat zrobiłam cudzysłów.
- Kochanie nie. Conor jest w trasie a ja z Christianem chcemy mieć trochę czasu dla ciebie, dlatego cię wysłałam do Liama.
- Miodzio - zacmokałam i otworzyłam drzwi, żeby obudzić przyjaciółkę - wstawaj matole, dojechałyśmy.
- Super - Julie się przeciągnęła - jak cię chłopcy zobaczą niezłą bekę będą mieli.
- Spierdalaj - spojrzałam na swój ubiór - Niall powinien mnie pokochać. Justin Bieber ? ALL YOU GOTTA DO IS SWAG !
- Jesteś nienormalna.
- Jestem - wzruszyłam ramionami - ale tak - zadzwonił mój telefon - cześć dziwko.
- Hej siostro. Dojechałyście ?
- Tak, w sumie jest spoko. Mama właśnie gada z Liamem.
- Podobno za tydzień 1D jedzie do Atlanty.
- JEZUSIE CHRYSTUSIE ! JUSTIN TAM MIESZKA - pisnęłam.
- Idź do psychiatry.
- Zafunduj mi.
- Słoń.
- Hipopotam.
- Spindalaj.
- Właśnie to robię. Żegnam bracie.
- Pa Effy - schowałam telefon do kieszeni, wypakowałam walizki z auta i poszłam do mamy.
- Kochani to jest Liam.
- Hej
- Siema - przytuliłam go - spoko chata. Aha to jest Julie, moja przyjaciółka - rzuciłam wchodząc do jego domu - Jestem Elizabeth Maynard. Mówcie Effy na nic innego nie reaguje - przywitałam się z resztą zespołu.
- Może pokaże wam wasze pokoje.
- Spoczeńko - Liam pokazał mi mój pokój.
- Ładny. W moim kolorze ulubionym. Pokaż dwój Julie - weszłam do pomieszczenia obok - słodziachna. Idę się rozpakować.
- Idziecie z nami teraz do klubu czy zostaniecie w domu ?
- Ja zostaję - powiedziałam szybko.
- Ja też - Julie się uśmiechnęła. Do swojej garderoby pochowałam wszystkie ubrania. Potem poszłam do swojej łazienki, rozłożyłam kosmetyki i wzięłam prysznic, po czym ubrałam się w piżamkę.
- Yo Ju jesteś gotowa ?
- No już zmywam makijaż - weszłam do łazienki przyjaciółki.
- Najs, najs. W sumie jak serio jedziemy do Atlanty, to może na koncert się załapiemy.
- Bilety ?
- Kuzyn, brat i koledzy kuzyna ?
- No dobra rzeczywiście. Dobrze ci. Jesteś siostrą samego Conora Maynarda.
- No cóż, powinnam mamie podziękować chyba... . No ale anyway. Niesamowite... ATLANTO NADCHODZĘ - wzięłam telefon i weszłam na twittera. "ALT - it's where I wanna be. " - uaktualniłam status i zablokowałam telefon.

____________

W końcu udało mi się napisać.

CONGRATULATIONS TO ME.

Powyżej 5 komentarzy i będzie rozdział.


http://ask.fm/effy10bear - PYTAĆ

niedziela, 20 stycznia 2013

2. Magic


*retrospekcja*

Przytuliłam się do Bartiego i się uśmiechnęłam. W końcu byłam z nim!
- Oj mała, jak dobrze, że jesteś tu ze mną.
- Ja też się cieszę – posłałam kolejny szeroki uśmiech ku mojemu chłopakowi. Dropick popatrzył na telefon i wstał.
- Muszę iść do ee… Axela.
- Okej, to może pójdę z tobą.
- Wiesz, to będzie taki męskie spotkanie.
- Okej – zmarszczyłam brwi, ale pozwoliłam chłopakowi wyjść. Zaraz szybko się ubrałam i wyszłam za nim. Czułam się źle śledząc Bartiego, ale nie do końca mu wierzyłam. Zaraz zobaczyłam „blond piękność” czyli Catherine Flick we własnej osobie. Nienawidziłam tej suki, zawsze mi musiała coś odebrać, coś co dla mnie wiele znaczyło. Schowałam się za drzewem i obserwowałam jak Dropick całuje tą blond-lafiryndę. Westchnęłam. Wszystko było idealne, zbyt idealne, więc musiało coś się rozwalić. Odwróciłam się i wróciłam do domu. Wyprostowałam swoje włosy, przebrałam się, zamiast opaski użyłam bandany. Wzięłam swoją deskorolkę i pojechałam na skatepark. Przywitałam się ze wszystkimi i zaczęłam jeździć.
- Siema, jestem Evan, a ty ?
- Elizabeth, ale mów mi Effy – podałam mu rękę.
- Jesteś tu nowa ?
- I owszem, aczkolwiek uczyłam się jeździć już wcześniej.
- To fajnie, idziesz dzisiaj na imprezę ?
- Czemu nie – mógł być na niej Barty, a dopiec mu – to jest mój priorytet.

*tydzień później*

- Słuchaj wykorzystałaś mnie, żeby dowalić twojemu byłemu.
- Ev, to nie tak ! Na początku i owszem, ale poczułam coś do ciebie !
- No chyba się mylisz !
- Daj mi szansę.
- Nigdy ! Idź stąd, na oczy cię widzieć nie chce ty… - szukał chwilę dobrego epitetu – puszczalska szmato – to przekroczyło granicę. Nie zważałam na ból w ręce, którą przedwczoraj zdarłam, po zjeździe z rampy, tylko z całej siły zamachnęłam się i zrobiłam czerwony ślad na policzku Evana, po czym dołożyłam jeszcze uderzenie w czułe miejsce.
- Pierdol się niedorobiony kutasie, zobaczysz, co kurwa mogłeś mieć. Będziesz chciał wrócić, to takiego wała ci pokaże – wzięłam swoją deskorolkę i wróciłam do domu.

*koniec retrospekcji*

Przywołane wydarzenia miały miejsce półtora roku temu, zmieniły mnie bardzo. Barty to była moja pierwsza miłość, kochałam się w nim chyba 3 lata, kiedy zwrócił na mnie uwagę, potem okazało się, że nie na mnie, a na moje pieniądze. Evan to inna bajka, był genialny, świetnie się z nim gadało, ale na imprezie… no właśnie chamsko go wykorzystałam, aby dowalić Dropickowi. Zrobiłam wiele błędów przez głupie zauroczenie. Po tym wszystkim byłam cholernie załamana. Zaczęłam palić, chodziłam na całonocne imprezy. W szkole byłam czasem raz w tygodniu, zbuntowałam się, sama nie wiem przeciwko komu. Nie wiem co dalej się stało z Bartym. Evan… kiedy się z nim poznałam dowiedziałam się, że jest uzależniony od heroiny. Narkotyk wygrał. Pół roku temu znaleźli go martwego i zaćpanego. O wszystkim donosiły mi ‘przyjaciółki’ Nicole i Maddeline. Jedyne z którymi miałam kontakt odkąd przestałam chodzić na skate. Miesiąc temu dowiedziałam się, że obrabiały mi dupę, a gdy chodziłyśmy na imprezy ciągle podbierały mi fajki, a alkohol zawsze piły na mój koszt. I tak właśnie została mi tylko Julie.


„Umiesz liczyć ? 
Licz na siebie. 
Twoje szczęście innych jebie.”

____________________

Kolejny po 2 komentarzach

czwartek, 17 stycznia 2013

1. Fly or Die

Podkuliłam nogi i oparłam głowę o szybę.
- E, młoda. Spotkasz się z J za sześć dni i zamieszkasz z nią wtedy - posłałam uśmiech mamie.
- Ta, łatwo ci mówić. Ale przynajmniej do Londynu jadę ! - uwielbiałam Londyn, a teraz miałam tam zamieszkać wraz z najlepszą przyjaciółką, tyle, że u kuzyna, którego prawie w ogóle nie znałam – powiedz mi coś o Liamie.
- Kochanie, ja znam tylko Karen. Przecież wiesz, że ona j…była siostrą taty.
- Taa… dobra idę spać – włożyłam słuchawki do uszu, puściłam Eda Sheerana i pogrążyłam się w rozmyślaniach i marzeniach. Kiedy dojechałyśmy do Krakowa, wzięłam swoją torbę i prawie pobiegłam do naszego mieszkania. To znaczy najpierw musiałam dopaść windę i wjechać na samą górę naszego apartamentowca. Rozpakowałam torbę i wrzuciłam rzeczy do prania, po czym zaczęłam pakować ubrania, które na pewno nie będą mi przez najbliższy tydzień potrzebne. W moim pokoju zostały tylko meble, których nie biorę ze sobą, część ciuchów, laptop i tyle. Reszta już została przetransportowana do Londynu. Związałam włosy w koczek na czubku głowy i poszłam wziąć prysznic. Ubrałam się w piżamkę, rozpuściłam włosy i poszłam spać. Obudziłam się o ósmej rano. Ubrałam się, zrobiłam sobie kreskę i poszłam na zakończenie liceum. Pożegnałam się z dziewczynami z klasy i wróciłam do domu przebrałam się w coś zwyczajnego i usiadłam przed telewizorem. Do wieczora żarłam popcorn i oglądałam kreskówki. Potem wzięłam prysznic i poszłam spać. Jakoś nie miałam ochoty robić czegoś ciekawego. Za Polską raczej taki chuj, że będę tęsknić. Nie mam wielkich chęci na zapamiętanie jakoś Krakowa. Obudziłam się o 10. W piżamie usiadłam przed telewizorem.
- Effy, rusz to twoje dupsko sprzed telewizora – mama zasłoniła mi obraz.
- Spierdalaj.
- Nie, ruszaj się !
- Nie mam żadnej, nawet najmniejszej ochoty na to.
- Nie chcesz zobaczyć tego miasta ?
- Cipa, chuj, ja pierdole kurwa jego mać daj mi jebany spokój ! – wstałam i poszłam do pokoju. Włączyłam komputer i włączyłam sobie mój ukochany film – Love Actually. Oglądałam go po raz 40584234 w życiu, ale nadal podobało mi się w nim wszystko. Po Love, przyszedł czas na Listy do M. - polski odpowiednik wcześniej wspomnianego filmu. Oglądając Listy zasnęłam. Rano obudziłam się o 8. Spojrzałam do lustra. Wyglądałam jakbym była po jakiejś naprawdę dobrej imprezie. Włosy stały mi na wszystkie strony. Miałam rozmazany makijaż i ogólnie byłam jakaś taka dziwna. Postanowiłam wziąć długą kąpiel. Umyłam sobie włosy. Potem je wysuszyłam i ubrałam się. Miałam plan dzisiaj dokończyć pakowanie. Wiedziałam co chce już dalej ubierać, więc dopakowałam wszystkie rzeczy. Trochę dziwnie po 18 latach życia w Polsce mi ją opuszczać, ale tak jak mówię, tęsknić za nią na pewno nie będę. Popatrzyłam się na swoją rękę, na której widniała sporych rozmiarów blizna, po jednej z moich życiowych historii. Dzięki której, a może przez którą stałam się jeszcze bardziej… dziwna ? Chamska ? Silna ? Niezależna ? Sama nie wiem, ale wiem, że każde wydarzenie po części nas zmienia, nie jest to widoczne na pierwszy rzut oka, ale z czasem to się uwydatnia.


“Don't be afraid of your fears. 
They're not there to scare you. 
They're there to let you know that something is worth it.” 


_______________________

Nowy rozdział zostanie dodany, jeśli będzie powyżej 6 komentarzy

poniedziałek, 14 stycznia 2013

PRZEPRASZAM !

Jutro najpewniej dodam nowy rozdział, musiałam wymyślić nową koncepcję, więc dlatego to tak długo trwało.