*20 lat później*
Z uśmiechem patrzyłam jak mój najstarszy syn stoi w koszulce
reprezentacji Anglii. Byłam z niego bardzo dumna, ale to nie była moja zasługa,
tylko Wojtka. Patrzyłam jak stoi tam na dole, był trenerem bramkarzy reprezentacji.
Obok mnie siedzieli mój dwunastoletni syn i moja dziesięcioletnia córka. Mojego
męża przy mnie nie było, znowu. Zapewne jest gdzieś w Japonii ze swoim
zespołem. Pogodziłam się z myślą, że on jest w domu tylko na tydzień w roku.
Tak naprawdę to Wojtek był moim partnerem, a Louis o tym wiedział. Bardzo bym
chciała, aby to Lou, był przy mnie cały czas, ale nie mógł, lub po prostu nie
chciał. Nie było go gdy William, najstarszy syn, grał swój pierwszy mecz w
życiu, nie było go także gdy Tom szedł do szkoły, ani nie było go przy tym jak
Libby stawiała pierwsze kroki. Powiedzmy prawdę, nie było go przy żadnym ważnym
wydarzeniu, w moim życiu, czy w życiu naszych dzieci. W sumie najmłodsza córka,
nie była jego, ale chyba nawet sam o tym nie wiedział. Widział ją góra dziesięć
razy w życiu. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Wojtek dawał mi szczęście
którego Loui mi nie dawał, w sumie byliśmy ze sobą ze względu na dzieci, bo
uczucia tu dawno wyparowały. Bałam się sobie przyznać, ale tęskniłam za
czasami, gdy mogłam z nim normalnie pogadać, choćby przez Skype, czy telefon.
Jedyna osoba z którą utrzymywałam ciągły kontakt i była związana z chłopcami to
Julie, żona mojego brata. Ona była moją przyjaciółką, wiedziała o Lib, widziała
też jak Louis mnie rani tym swoim postępowaniem. Mówiła mi także o tym, że Loui
wrócił do El, to znaczy wrócił jak wrócił, na tyle, aby nikt nie wiedział o
nim, oprócz najbliższych przyjaciół. Elżunia spodziewała się z nim dzieciątka. Wciągnęłam
policzki i postanowiłam, że dłużej tak nie będzie, za pół roku wraca mój mąż,
wtedy się z nim rozprawię na dobre.
*Pół roku później*
Patrzyłam się jak Louis gada z El i na rękach trzyma ICH
dziecko. Myślał, że ich nie widzę. Weszłam pomiędzy nich.
- A więc, to tak wygląda. – Louis próbował mi przerwać. –
Nie, Louis jeśli jesteście szczęśliwi to dobrze. Ja z tobą nie jestem od dawna
szczęśliwa. Chce rozwodu, bo na tym świecie jest osoba która daje mi radość z
życia. Libby to jego córka, nie twoja. Mam nadzieję, że będziecie szczęśliwi. –
Po tym podeszłam do Wojtka i złożyłam na jego ustach pocałunek.
- Kocham cię, kocham i nigdy nie przestanę. Skończyłam z
Louis’em.
- Weźmiecie rozwód ?! – Pokiwałam głową. – Czyli to znaczy,
że musisz się przygotowywać do kolejnego ślubu. – Uśmiechnął się i pocałował
mnie jeszcze raz. Gdy on to robił czułam motyle w brzuchu, czułam, że pasuje do
tych ramion, że w nich chcę przeżyć resztę życia. Popatrzyłam w górę i jeszcze
raz pocałowałam Wojtka, to był taki pocałunek przytwierdzający wszystko i
oddający całe uczucie jakim go darzę.
Dedykuję Julce, Gabi oraz drugiej Gabi mam nadzieję, że wam się podobało.
Gdyby nie wy sądzę, że długo bym nie pociągnęła.
Nie pisałam tego Epilogu długo, nie wyszedł on taki jak go
sobie planowałam.
Nic w tym opowiadaniu tak nie szło jak chciałam.
Marzyłam o długim opowiadaniu, o częstych zwrotach akcji.
Miało być dużo papierosów, alkoholu i sex’u, a wyszła
kolejna cukierkowa bajeczka.
Mam nadzieję, że moje inne blogi będą… kompletnie inne od
tego.
Są też o innej tematyce.
O piłce nożnej.
Tutaj też się pojawiła, bo gdyby jej nie było nie
napisałabym nawet kawałeczka.
Kiedy jeszcze ktokolwiek to komentował to pisałam, potem
było byleby szybciej.
Nie dbałam o błędy, o długość tylko o wydarzenia, o
przyspieszenie akcji.
Krótko mówiąc zjebałam.
Nigdy sobie tego nie wybaczę, jestem strasznie zła.
Jeśli wam się podobał lub nie to napiszcie komentarz.
Jeśli piszesz na anonimie podpisz się.
Jeśli ci się nie chce to błagam skomentuj i tak.
Nie ma weryfikacji obrazkowej więc to tylko wymaga
naskrobania kilku słów.
Nie wymagam dobrej oceny, możesz mnie zjebać z góry na dół.
Wszyscy którzy czytali tego bloga KOMENTUJCIE !
Więcej nie pojawi się tu żaden post, chyba ,że pod tym będzie
100 komentarzy OD RÓŻNYCH OSÓB.
Wtedy tu wrócę, ale wiem, że tej liczby nie będzie, więc nie
musicie się martwić, sądzę, że nikt tu mnie więcej nie zobaczy.
Dziękuję za 9040 wejść
Dziękuję za 21 obserwatorów
Dziękuje za 155 komentarzy.
To było coś co kochałam.
TERAZ ZNAJDZIECIE MNIE NA INNYCH BLOGACH :